31 października 2013

Samhain, Halloween, Wszystkich Świętych, Dziady... czyli o Dniu Zmarłych słów kilka

Na samym początku chcę prosić o wyrozumiałość i o to by nie pisać w komentarzach wypowiedzi typu: "bezbożnica", "poganka" i inne obraźliwe zwroty skierowane w moją stronę. Ten post powstał z potrzeby zrozumienia, dlaczego 31 października budzi tyle kontrowersji. Mam nadzieję, że Wy także spojrzycie inaczej na ten czas.


Jak wszyscy dobrze wiemy, w obecnych czasach, 31 października jest znany jako dzień Halloween. Zwyczaj ten (NIE święto!) przywędrował do Polski w latach 90. ubiegłego wieku. Halloween odnosi się do święta zmarłych (to chyba dobrze, nie? Wygląda na to, że ma podobny, nazwijmy to "cel", jak nasze Zaduszki) i obchodzony jest w wielu krajach nocą 31 X, przed dniem Wszystkich Świętych. Dokładną jego genezę trudno określić. Jedna z teorii głosi, że zwyczaj ten wywodzi się z celtyckiego święta Samhain. Ponad 2 tys. lat temu, w ten dzień żegnano lato, witano zimę a także obchodzono święto zmarłych (czyli tak jak u nas Zaduszki). Duchy przodków czczono i zapraszano do domów, złe odstraszano (a dziś jak mamy? Czy nie czcimy przodków odwiedzając ich groby czy chociażby "dając" na wypominki w kościele? Może do domów ich nie zapraszamy, ale jest to czas spotkań z rodziną i wspominania o zmarłych. Minęło 2 tys. lat, a do tej pory nic się nie zmieniło. Przybrało tylko inne nazwy i zmienione formy). Potrzeba odstraszania złych duchów zmusiła ludzi do przebierania się w dziwne stroje i zakładanie masek (czy coś w tej kwestii się zmieniło? Zmieniło się to, że teraz przebieranie się na Halloween jest zabawą <<z prawej moje zdjęcie z podstawówki. Kiedy to było? xD>> Pozostało jednak przepędzanie złych duchów. Zapytacie, jak to? A ksiądz egzorcysta co robi? Fakt, nie przepędza duchów tylko w ten dzień, ale używa różnych przedmiotów, żeby przegonić tego ducha, nie? Więc, czy Wam się to podoba czy nie, to także przeniknęło do naszej kultury, religii - w trochę zmienionej formie).

Poza tym, czy ktokolwiek zastanawiał się nad tym, co w ogóle oznacza nazwa Halloween? Otóż, interpretuje się ją jako skrót od All Hallows'E'en (wcześniej All Hallows' Eve), czyli wigilia Wszystkich Świętych (jak widać, nawet nazwa nie wskazuje, jakoby miałoby to być coś złego). Ludzie potrzebowali takiego dnia, w którym mogliby uczcić pamięć o swoich bliskich zmarłych. Dzień Wszystkich Świętych im tego nie dawał, wspominano w nim męczenników i świętych, ale nie "zwykłych" zmarłych. Dlatego też, rodziły się konflikty odnośnie tego dnia.

Ciekawe jest to, że Wszystkich Świętych obchodzono początkowo 13 maja! dopiero papież Grzegorz III przeniósł tę uroczystość w 731 roku na 1 listopada. Dlaczego? Mówi się o trudnościach z wyżywieniem pielgrzymów przybywających do Rzymu na wiosnę. Po przeniesieniu tego święta na listopad, zwyczaj Halloween zaczął zanikać. Chrześcijaństwo było bowiem szybko rosnącą religią. (Sądzę, że problem z wyżywieniem nie był jedynym powodem, dla którego papież Grzegorz III przeniósł datę święta. Pominę jednak ten aspekt, gdyż musiałabym przytoczyć także inne chrześcijańskie święta, które pokrywają się z "pogańskimi").

Co w tym czasie działo się w Polsce? Ano, mieliśmy swoje dziady. Chyba każdy czytał "Dziady" Mickiewicza (a jak nie, to gorąco odsyłam. Ogólnie lubię fantastykę i takie niestworzone rzeczy, więc książka dla mnie idealna. Pomijając fakt, że ciężka do interpretacji itd.). Mickiewiczowskie dziady mieszały ze sobą prastare zwyczaje z późniejszym chrześcijaństwem. Ale o co tak w ogóle chodziło w tych dziadach? Obchody tego święta zmarłych przypadały nawet 6 razy do roku. Najważniejsze miały jednak miejsce na wiosnę (2 V) i jesienią. Dziady "jesienne", obchodzone w noc z 31 X na 1 XI, zwane są nocą zaduszkową. Były one przygotowaniem do jesiennego święta zmarłych, które obchodzono około 2 listopada (w zależności od faz księżyca). Wędrującym duszom oświetlano drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach dróg, aby mogły one trafić do swoich bliskich (co mamy teraz? zapalamy znicze na grobach). 

Po przyjęciu przez Polskę chrześcijaństwa, oczywiście zaczęto zakazywać pogańskich obrzędów. W 998 roku, św. Odylon (francuski benedyktyn i przełożony opactwa z Cluny) wprowadził Dzień Zaduszny (2 listopada), który jest współczesnym odpowiednikiem Dziadów (jak widać, tego co nie da się wyplenić, trzeba zastąpić czymś nowym, ale o podobnym charakterze). Popularnie zwane "Zaduszki" powinny być wg mnie, ważniejszym dniem niż Wszystkich Świętych. Co mi po nich wszystkich, skoro ich nie znałam? Właśnie znalazłam idealny obrazek odzwierciedlający to o czym pisałam:

Jak więc widać, wszystkie te święta, obrzędy i zwyczaje dotyczyły tego samego. Dlaczego więc istnieje tyle sporów o Halloween? Problem tkwi w tym, że noc z 31 X na 1 XI jest ważnym świętem w Kościele Szatana (dalej się w to nie zagłębiam, bo się boję....). I tu cała bolączka... jakby nie mogli sobie innego dnia wybrać. Widocznie akurat ten czas jest wyjątkowy dla wszystkich.

Kościół próbuje zwalczać Halloween organizując w tym samym czasie przemarsze "Holy Wins" czy Noce Świętych. A czy nie lepiej by było po prostu, zostawić to w spokoju? Przecież przez takie akcje, tylko przypominamy innym o tym dniu. Kościół niby chce dobrze, ale moim zdaniem, co za dużo to nie zdrowo. I tak ma się sytuacja z tym dniem. Jest głośno o tym, aby rodzice nie zgadzali się na żadne imprezy Halloweenowe w szkołach. Co do imprez, to ok, ja też się zgadzam. Ale ucząc się obcego języka, poznajemy kulturę danego kraju. Więc niestety, albo i stety, dzieciaki na lekcjach angielskiego będą o tym słuchać, bo to jest w programie. Poza tym, jeśli jest okazja na inne prowadzenie lekcji niż dotychczas, to dlaczego z tego nie skorzystać? Można urządzić jakiś konkurs czy coś, i łatwo można załapać jakąś lepszą ocenę (szczególnie te dzieciaki, które mają problem z językiem). Sama będąc dzieckiem chętnie brałam udział w takich akcjach.

A Wy? Co sądzicie o tym dniu? Jaki jest Wasz stosunek do Halloween?
___________________________________________________

No dobra, czas na jakiś rysunek. Od dawna miałam ochotę narysować czarnego kota, ale jakoś nie miałam weny. Poza tym, nie uśmiechał mi się pomysł malowania czarną kredką na białym papierze - za dużo roboty. Dlatego znalazłam inną alternatywę, a konkretnie: biała kredka na czarnym papierze. Nigdy takim sposobem nie malowałam, a poza tym, wiecie, że ostatnio zmieniam trochę styl. Jak to u mnie bywa, już na samym początku pojawiły się problemy - skąd wziąć czarny papier? Ze sklepu xD (tak by mi większość osób odpowiedziała :P)
  1. Znajduje się on w zestawie kolorowego bloku, ale jest tam tylko jeden a mi zależało na większej ilości, więc pomysł ODPADA.
  2. Blok z czarnymi kartkami można dostać w sklepach internetowych. Szukałam w zwykłym ale nie znalazłam. Jednak pomysł kupowania przez internet nieopłacalny, bo dochodzi jeszcze przesyłka - ODPADA
  3. Pomalować białą kartkę czarną farbą. Może by i coś z tego wyszło, ale jestem leń, więc ODPADA
  4. Czarny brystol. Z jednego brystolu, po rozcięciu otrzymuję 8 kartek A4 - w miarę opłacalne. Za jeden brystol dałam chyba 2 zł, ale sądzę, że tańsze też się znajdą - ACCEPTED!
Gry już pocięłam brystol, wystarczyło sprawdzić jak przyjmuje kolor  i można było zabierać się do pracy. na czarnym papierze ciężko zrobić szkic ołówkiem z tego względu, że jest on praktycznie widoczny tylko pod pewnym kątem. Początkowo miałam z niego nie korzystać, ale stwierdziłam, że niewielki szkic mogę nim zrobić. Prawda, że nic nie widać?

Koty były rysowane z jakiegoś zdjęcia z neta, niestety nie pamiętam z jakiej strony...

No... i miało być krok po kroku, ale nie wyszło. Szczerze, nie mam pojęcia jak wytłumaczyć to co robiłam. Kreski stawiałam na wyczucie. Ogólnie oba kociaki zrobiłam bardzo szybko. Dlatego bardzo spodobała mi się ta technika.

Wady:
  • ciężko zrobić szkic, trzeba polegać na własnej intuicji;
  • ciężko poprawić popełnione błędy, nie każdą białą linię da się tak dobrze zetrzeć gumką;
Zalety:
  • rysowanie czarnych kotów trwa naprawdę bardzo krótko;
  • kolory nie są tak intensywne, co sprawia, że rysunek jest bardziej realistyczny;
________________________________________
A tu wstawię jeszcze moją twórczość wykładową. Moje zajęcia z emisji głosu i edukacji plastycznej i technicznej są tak ciekawe, że nie miałam co robić i poczyniłam takie dwa halloweenowe rysuneczki + oczka. Robione długopisem i zakreślaczem. Żeby ten pomarańcz nie był taki oczowalny (jaskrawy), najpierw wycieniowałam sobie dany obszar ołówkiem a dopiero potem nałożyłam pomarańcz.

I moje oczka. Ta rybka naprawdę mi się podoba :P

____________________________________
Ale to jeszcze nie koniec na dziś :P Odwiedzam bardzo fajnego bloga Makijażowo. Malować się nie umiem, ale to nie ważne. Ta kobieta po prostu zaskoczyła mnie swoim talentem. Stworzyła przegenialny makijaż na Halloween i stwierdziłam, że koniecznie muszę się nim z Wami podzielić - tym bardziej, że pasuje do mojej notki ;) To są moje dwa ulubione zdjęcia. Makijaż z lewej został zamieszczony wczoraj, na blogu możecie znaleźć jak krok po kroku go stworzyć. Makijaż z prawej pochodzi z ubiegłorocznego Halloween. Tutaj post krok po kroku. Na blogu oczywiście znajdziecie o wiele więcej zdjęć :)



A na deser, to co tygryski lubią najbardziej, czyli.... MUZYKA! Ha! No i kto się tu pojawi? Oczywiście, że moja Lindsey :D z utworem idealnie pasującym do tematyki ;) Gorąco zapraszam do słuchania i oglądania :)


No i na dziś to chyba wszystko. Strasznie długa mi wyszła ta notka, ale to dlatego, że chciałam wszystko zamieścić w jednym miejscu. Zapraszam do dyskusji na temat Halloween, rysunków, makijaży i Lindsey. Jestem ciekawa Waszych opinii. 

Do następnego :)

2 komentarze:

  1. Świetny post :) dziękuję za zamieszczenie moich prac - bardzo mi miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby nie patrzeć, malowanie na twarzy to też sztuka :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...